Mecz lidera - Koszarawy Żywiec
- z 3. zespołem tabeli - Grunwaldem Ruda Śląska - zakończył się
remisem 1-1 (0-0), ze
wskazaniem na gości, którzy mogą czuć niedosyt po spotkaniu na
szczycie, gdyż byli blisko zgarnięcia kompletu punktów na boisku głównego
kandydata do awansu, ale szansy nie wykorzystali.
Spotkanie rozpoczęło się minutą ciszy, którą uczczono pamięć
zmarłej niedawno zagorzałej "kibicki" gospodarzy.
Mecz na szczycie IV ligi grupy II nie był porywającym widowiskiem.
Daleko mu było do porywającego, trzymającego w napięciu widowiska z
jesieni, jakim uraczyli nas wtedy zawodnicy obu zespołów (Grunwald
wygrał 4-3, m.in. w 90. minucie Koszarawa nie wykorzystała karnego).
Obie "jedenastki" przystąpiły do spotkania z respektem dla
siebie, uważnie z tyłu, aby nie stracić gola, stąd w I połowie
sytuacji podbramkowych było niewiele. Grunwald rozpoczął nieco
nerwowo. Gospodarze na początku spotkania dwukrotnie wykonywali rzuty
rożne, jednak bez większego efektu. W 8. minucie halembianie pierwszy
raz podeszli pod bramkę Koszarawy. Dariusz Sobiech zdecydował się na
uderzenie sprzed pola karnego i sprawił bramkarzowi trochę kłopotu.
10 minut później po dośrodkowaniu Szymona Łuszczka pokazał się
Tomasz Kasprzyk, który z półobrotu strzelił groźnie nad bramką.
Kibice Koszarawy po raz pierwszy zobaczyli strzał swojej drużyny na
bramkę dopiero w 22. minucie, kiedy to Mieczysław Sikora po
indywidualnej akcji strzałem zza pola karnego "zatrudnił"
Henryka Janosza. Po chwili na bramkę Grunwaldu po rzucie wolnym Rafała
Jarosza niecelnie "główkował" Robert Żbikowski.
"Zieloni", gdy nadarzała się okazja, wyprowadzali
kontrataki. W 38. minucie jedna z nich mogła zakończyć się golem,
jednak Sebastian Jurok w ostatniej fazie akcji zbyt daleko wypuścił
sobie piłkę. W 40. minucie niebezpiecznie zrobiło się pod bramką
Henryka Janosza. Po dośrodkowaniu spod linii końcowej przez Macieja Żaka
piłka trafiła na głowę Mieczysława Sikory i na szczęście dla gości
poszybowała nad bramką. Na przerwę Grunwald mógł schodzić z
jednobramkową przewagą, ale do szczęścia zabrakło centymetrów.
Tomasz Kasprzyk przymierzył z 20 metrów z rzutu wolnego i piłka
przeszła niewiele obok bramki, odprowadzona wzrokiem przez Dariusza
Nowaka.
Po przerwie Grunwald uzyskał przewagę. W 50. minucie Tomasz Jarczyk dośrodkował
piłkę z rzutu wolnego w pole karne gospodarzy, tam zbił ją głową
Mateusz Karcz, dobiegł do niej Dariusz Sobiech i lobem posłał piłkę
nad bramką. Dwie minuty później "zieloni" powinni prowadzić.
Sebastian Jurok zagrał w pole karne do Tomasza Kasprzyka, ten urwał się
Markowi Mazurowi i strzelił w krótki róg, "ławka"
Grunwaldu krzyknęła już "jeessst", jednak kapitalną
interwencją popisał się Dariusz Nowak, który wyczuł intencję
strzelca i sparował futbolówkę na rzut rożny. Wkrótce role się
odwróciły i to piłkarze z Żywca zaczęli zagrażać poważnie bramce
Grunwaldu. W 62. minucie Mieczysław Sikora dobiegł do piłki zagranej
przed pole karne i natychmiast uderzył, odbił ją Henryk Janosz, ta
trafiła do Roberta Sołtyska, który zagrał w "szesnastkę"
i obrońcy Grunwaldu wyjaśnili sytuację. Trzy minuty później po rogu
celnie "główkował" Marek Mazur. W 69. minucie po dośrodkowaniu
piłki w pole karne Grunwaldu poślizgnął się jeden z obrońców,
doskoczył do niej Robert Żbikowski i "główką" trafił w
poprzeczkę, a przy dobitce - zadaniem arbitra - faulował bramkarza. W
72. minucie padła pierwsza bramka w meczu. Szymon Łuszczek podał piłkę
z autu do Damiana Krajanowskiego, który zagrał do Dariusza Sobiecha i
pomocnik "zielonych" w trudnej pozycji przerzucił piłkę nad
Dariuszem Nowakiem, a ta, ku zaskoczeniu wszystkich, wpadła do siatki.
Goście niedługo cieszyli się z prowadzenia. Piłkę wrzuconą w pole
karne Grunwaldu wybił głową Dawid Rudyk, trafiła ona wprost pod nogi
kapitana Koszarawy, Łukasza Matrasa, który przyjął futbolówkę i
huknął wprost do bramki halembian. Do końca meczu, mimo prób z
jednej, jak i drugiej strony (w doliczonym czasie gry Mateusz Karcz
uderzył zza pola karnego obok bramki), wynik nie uległ zmianie.
|