Archiwum 2009


  Relacja: Podział punktów w meczu o "6 punktów"

W meczu o "6 punktów" Grunwald tylko zremisował z Górnikiem Pszów 2-2. Tylko i aż, bo oba zespoły mogły rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść, a tak pozostał im spory niedosyt.

Górnik przystępował do tego meczu bez dwóch kluczowych graczy pauzujących za kartki - kapitana Sebastiana Mańki i snajpera Krzysztofa Knesza (3 bramki w 4 meczach). Z kolei Grunwald rozpoczął mecz w takim ustawieniu, jak w ostatnim zwycięskim spotkaniu z Concordią.

Lepiej mecz rozpoczęli przyjezdni. Nie minęła minuta i prawą stroną uciekł Bartłomiej Burek, oddając strzał w kroki róg, ale Henryk Janosz był na posterunku i sparował piłkę na rzut rożny. W 8. minucie pszowianie szybko rozegrali korner i Marcin Należyty głową strzelił tuż obok bramki. Grunwald pierwszą groźną akcję przeprowadził dopiero w 24. minucie. Wojciech Sadlok wrzucił piłkę za plecy obrońców do Marcina Mąki, który uderzył niezbyt precyzyjnie, bo piłka poleciała wzdłuż pola karnego i trafiła do Rafała Szpotona, ale jego dośrodkowanie wybili obrońcy. "Zieloni" zaczęli w końcu konstruować groźniejsze akcje i w 26. minucie objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym Górnika Łukasz Lein wyprowadził kontrę. "Lejnik" podał na lewą stronę do Dariusza Kota, który urwał się obrońcy, wbiegł z boku pola karnego i dograł przed bramkę. Michał Zuga uprzedził obrońcę i wpakował piłkę do siatki. Po chwili bramkarza gości próbował zaskoczyć spod linii bocznej Tomasz Szpoton. W 36. minucie kapitan Pszowa Bogusław Drobny zdecydował się na indywidualną akcję - jego strzał zza szesnastki Henryk Janosz pewnie obronił. Dwie minuty później Drobny próbował rozklepać obronę Grunwaldu z Tycjanem Liberackim, ale w ostatniej chwili wślizg jednego z defensorów zapobiegł oddaniu strzału. W 39. minucie mogło być 2-0 dla Grunwaldu. Marcin Łęcki zagrał głową do Rafała Szpotona, który wypuścił Dariusza Kota, a ten w sytuacji sam na sam trafił w słupek. W 41. minucie szansę mieli z kolei goście. Bartłomiej Burek zgrał piłkę klatką piersiową do Tycjana Liberackiego, a jego mocny strzał Henryk Janosz wypiąstkował. Minutę przed końcem I połowy Marcin Mąka próbował efektowną przewrotką pokonać bramkarza - obok bramki. Nie zrobiło to jednak wrażenia na trenerze Grunwaldu, który pozostawił swojego podopiecznego w szatni, a na II połowę desygnował za niego do gry Dawida Rudyka.

12 minut po przerwie "zieloni" przeprowadzili ciekawą, z polotem akcję. Po rozegraniu piłki między Dawidem Rudykiem i Dariuszem Kotem, ten ostatni zagrał do Rafała Szpotona, który z pierwszej piłki strzelił w środek bramki. Przed tą akcją trener Górnika Tomasz Gajewski wprowadził do gry Artura Sobalę i jak się okazało, był to strzał w "dziesiątkę". W 61. minucie halembianie zastawili nieudaną pułapkę ofsajdową i po podaniu Bogusława Drobnego Sobala nie dał szans Henrykowi Janoszowi. Po chwili ten sam zawodnik ponownie znalazł się przed bramkarzem Grunwaldu - "Heniek" świetną obroną zapobiegł utracie bramki. W tym momencie trwało oblężenie bramki miejscowych, ale wyszli oni obronną ręką. W 65. minucie Michał Zuga strzelił z ostrego kąta niewiele obok długiego słupka. Siedem minut później Grunwald ponownie prowadził. Po dośrodkowaniu Dawida Rudyka na bramkę główkował Marcin Łęcki, bramkarz źle wybił piłkę i ta spadła pod nogi Dariusza Kota, który z linii wpakował piłkę do siatki. Golkiper Pszowa przy tej interwencji doznał kontuzji łokcia i nie mógł kontynuować gry. Goście nie posiadali w swoich szeregach drugiego bramkarza (kontuzja) i między słupki powędrował obrońca Bartosz Stawarski. Była 76. minuta (po wznowieniu) i do końca meczu pozostało prawie 20 minut, w tym 5 doliczonych ze względu na przerwy. W tym czasie halembianie ani razu (!) nie sprawdzili umiejętności nowego bramkarza - o zgrozo, zabrakło choćby jednego strzału. Goście natomiast stworzyli dwie bramkowe sytuacje i jedną wykorzystali. Najpierw jednak w 84. minucie paradą meczu popisał się Henryk Janosz - po dośrodkowaniu Tycjana Liberackiego i główce z bliska Bogusława Drobnego bramkarz Grunwaldu przeniósł piłkę nad poprzeczką. Ta sytuacja nie podziałała jak zimny prysznic na zawodników gospodarzy. Trzy minuty później Górnik doprowadził do remisu. Klaudiusz Szweda wrzucił piłkę w pole karne, a Henryk Janosz uprzedził napastnika, wybijając piłkę. Pierwszy do futbolówki dopadł Artur Sobala i głową uderzył w kierunku bramki. Mimo rozpaczliwej próby wybicia piłki przez Mateusza Karcza, wpadła ona do siatki. Do końca meczu pozostało jeszcze kilka minut, ale żadnej ze stron nie udało się już zmienić wyniku.

Foto: beny

Dodał: Leszek 19.04.2009 (Sunday) 00:44


[skomentuj] [wróć do newsów]


Komentarze:

Do tego newsa nie dodano jeszcze żadnego komentarza.
[skomentuj]


Powered by PsNews

Copyright by www.grunwald.elsat.net.pl
Strona istnieje od: 28.09.2002 r.
(Oficjalna od: sierpnia 2003 r.)