Transfer Artura Sobiecha bardzo ucieszył działaczy Grunwaldu Ruda Śląska. Ale wcale nie ma się co dziwić. Sobiech do chorzowskiego Ruchu trafił w marcu 2007 roku na zasadzie transferu definitywnego. W umowie widniał zapis, że w razie odejścia do innego klubu, Grunwald otrzyma 30 procent sumy odstępnego. Ruch sprzedał Sobiecha za milion euro, a to oznacza, że wkrótce na konto Grunwaldu wpłynie około 1,2 miliona złotych!
- Co zrobicie z tak zawrotną sumą? - pytamy prezesa IV-ligowca, Teodora Wawocznego. - Proszę mi uwierzyć, że nawet gdybyśmy dostali trzy razy większą sumę, to nie mielibyśmy problemu z jej wydaniem. Mówiąc poważnie to nie ukrywam, iż 1,2 miliona, to faktycznie pokaźna kwota, ale nie zamierzamy szaleć.
- Dlaczego? - Bo działamy rozsądnie. Ja wiem, że mając takie pieniądze można byłoby stworzyć drużynę, która awansowałaby rok po roku, ale po co? Żeby później się wycofać z rozgrywek? Komu to potrzebne? GKS Grunwald swego czasu już był w II lidze i źle na tym wyszedł. Nie chcemy więc przerabiać tego samego scenariusza po raz drugi. Jest nam dobrze z tym co mamy, choć niewiele nam brakuje, byśmy dopięli budżet na poziomie klubu III-ligowego, a to już będzie dużo.
- Na co w takim razie pójdą pieniądze z transferu Sobiecha? - Sprawa jest bardzo świeża i najpierw musimy je mieć na koncie.
- Załóżmy, że je macie... - Zapewniam, że wydamy je w rozsądny sposób. Nie będziemy szastać na prawo i lewo. Większość przeznaczymy na poprawę infrastruktury na stadionie. Marzy nam się boisko ze sztuczną nawierzchnią, wyremontowanie 300-metrowej części budynku klubowego, który w przyszłości mógłby na siebie zarabiać oraz trybun.
- Nie dokonacie żadnych transferów? - Pomyślimy, ale na pewno nie sprowadzimy głośnych nazwisk.
źródło: "Sport" foto: www.foto.pressfocus.eu
|