Archiwum 2010


  Gazeta.pl: Sprytny plan Grunwaldu. Artur Sobiech wart hotelu

Teodor Wawoczny macha ręką na zaczepki w stylu - "Macie pieniądze, a na stadionie jakoś tego nie widać". Prezes klubu z Rudy Śląskiej wyjaśnia, jak Grunwald chce zainwestować ponad milion złotych pozyskany dzięki transferowi Artura Sobiecha.

Okazały czek na kwotę 1 174 491,15 zł wciąż leży na jednym z krzeseł w gabinecie prezesa IV-ligowego klubu. Wawoczny otrzymał go w podzięce od działaczy Ruchu, którzy latem sprzedali utalentowanego napastnika za milion euro do Polonii Warszawa. Rekordowa kwota transferu ucieszyła też Grunwald - pierwszy klub Sobiecha, który zastrzegł sobie w umowie z niebieskimi ewentualny zysk w przypadku kolejnej zmiany barw. Ten sięgnął miliona złotych.

Taki przypływ gotówki to także pokusa. Można przecież szybko wydać pieniądze na zespół i za kilka miesięcy cieszyć się z awansu. W Rudzie Śląskiej dobrze pamiętają, że na przełomie wieków Grunwald przez dwa sezony grał na zapleczu ekstraklasy.

- Rzeczywiście, nie brakowało doradców, którzy uważali, że najlepiej wpompować te pieniądze w drużynę. To jednak byli ludzie spoza Rudy Śląskiej. Miejscowi dobrze pamiętają, że życie na wyrost omal nie doprowadziło do upadku Grunwaldu. Klub był na ostrym zakręcie jeszcze w 2006 roku. Spotkania z komornikami, wezwania do zapłaty wystawiane przez Urząd Skarbowy i ZUS to był nasz chleb powszedni. To koszmar, do którego nie chcemy wracać - podkreśla Wawoczny, który teraz chce najpierw zbudować samowystarczalny klub, a dopiero potem zabrać się za zespół.

Grunwald, podobnie jak inne rudzkie kluby - Urania, Slavia czy Wawel - gospodarzy na swoim. To przede wszystkim od działaczy zależy, czy w szatniach będzie prąd, woda, a trawa na boisku równo przycięta. - To uczy oszczędności, przewidywania i zbliża ludzi. Gdy cieknie dach, trzeba załatać dziurę w płocie, wykopać 100 metrów rowu, to do pracy ruszają pomocne ręce. Za darmo! Klub ponosi tylko koszty zakupu materiałów. Do niedawna w takich pracach uczestniczyli też piłkarze. Dwa lata temu uznaliśmy jednak, że nie ma co ich obciążać kolejnymi obowiązkami. I tak muszą dobrze główkować, żeby zapewnić byt swoim rodzinom. Nie będę ich ganiał z jednej pracy do drugiej - mówi Wawoczny.

Działacz, który z przerwami zarządza klubem od 1981 roku, wierzy, że o Grunwaldzie będzie jeszcze głośno na całą Polskę. - Ruda Śląska to specyficzne miasto. Wiele dzielnic, wiele klubów, a wszystkie z ambicjami. Jak przekonać sponsorów, miasto, że warto postawić akurat na ten, a nie inny klub? Gdy pod koniec lat 90. z pomocą rudzkiej spółki węglowej awansowaliśmy do drugiej ligi, zaraz podniosły się głosy oburzenia: "A dlaczego pomagacie akurat im?!". Wszyscy jednak przyznają, że najmądrzej inwestować w klub, który ma najlepszą infrastrukturę i sam wie, jak zarabiać pieniądze. Tymi atutami chcemy pobić konkurencję - uśmiecha się Wawoczny.

Grunwald już jest obrotny. Czerpie zyski z prowadzenia stołówki, pijalni piwa, zakładu mechaniki pojazdowej, kawiarni, wynajmuje wiatę do organizacji festynów, zarządza targowiskiem. Co ciekawe, klub nie ma żadnego sponsora!

- Żeby wrócić do trzeciej ligi, musimy zwiększyć nasze miesięczne zyski o siedem, osiem tysięcy złotych. Można awansować i bez tego, ale nie chcę tego robić na siłę, a potem w dniu wypłaty uciekać przed zawodnikami - wyjaśnia Wawoczny.

Rozwój mają zapewnić pieniądze z transferu Sobiecha. Grunwald już ma budynek klubowy, który spokojnie otrzymałby licencję na pierwszą ligę. Działacze chcę jednak więcej. W przyszłości to ma być obiekt na ekstraklasę! - Dobudujemy kolejne 800 metrów kwadratowych. Powstaną dwie nowoczesne duże szatnie, pokoje dla sędziów i obserwatora. Będą też sauna, siłownia i pokoje gościnne - około 30. Pan wie, że Ruda Śląska nie ma żadnego hotelu? Wiem, że do Katowic blisko, ale wierzymy, że znajdą się i tacy, którzy będą chcieli przenocować u nas. Rozbudujemy też restaurację, tak by zamiast imprez dla 50 osób do sali mogło wejść ich 100. Siłownia, sauna, restauracja, hotel - to wszystko ma generować dodatkowe zyski dla klubu - precyzuje Wawoczny, który nie zapomina też o infrastrukturze sportowej.

- Wybudujemy boisko ze sztuczną nawierzchnię i oświetleniem, takiego orlika. Pełnowymiarową murawę mamy w Nowym Bytomiu. Nie ma co mnożyć kosztów. Za zaoszczędzone pieniądze mogą przecież powstać dwa kolejne treningowe boiska, tym razem już naturalne. Bez nowoczesnej bazy o wychowanie kolejnych piłkarzy klasy Sobiecha będzie bardzo trudno - mówi Wawoczny.

Prezes na razie nie planuje rozbudowy stadionu. - To najmniejszy problem. Kolejne siedziska czy zadaszenie nie kosztują mało, ale można je zamontować szybko. Nawet w dwa miesiące - kończy.


Warto, żeby Ruch pamiętał - komentuje Wojciech Todur


Szkoda, że działacze drużyn, które obracają dużo większymi pieniędzmi, nie zawsze chcą je inwestować tak mądrze. Milion złotych za Sobiecha może odmienić los trochę już zapomnianego Grunwaldu. Może, bo z informacji "Gazety" wynika, że tych pieniędzy wciąż nie ma na koncie klubu. Warto, żeby Ruch o tym pamiętał, bo w przeciwnym wypadku czek na krześle w gabinecie prezesa Wawocznego nie będzie już powodem do dumy, ale do nerwów i wstydu.

źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

Dodał: Leszek 02.12.2010 (Thursday) 10:13


[skomentuj] [wróć do newsów]


Komentarze:

Do tego newsa nie dodano jeszcze żadnego komentarza.
[skomentuj]


Powered by PsNews

Copyright by www.grunwald.elsat.net.pl
Strona istnieje od: 28.09.2002 r.
(Oficjalna od: sierpnia 2003 r.)