W niedzielnym spotkaniu Grunwald pokonał na własnym boisku Pilicę Koniecpol 2-1. Goście przed tą kolejką zajmowali trzecią pozycję w tabeli, jednak musieli uznać wyższość miejscowych i wrócili do domu bez zdobyczy punktowej.
Od początku meczu to zieloni narzucili rywalom swój styl gry i próbowali zdobyć bramkę. Po akcji Kota na prawej stronie boiska zdobyć gola próbował Kucharz, ale jego strzał został zablokowany i piłka powędrowała na róg, po nim uderzał Karcz ale futbolówkę z linii wybił jeden z obrońców. W kolejnej akcji ponownie próbował Kucharz, ale jego główka przeszła obok słupka. A że do trzech razy sztuka... W 23. minucie Karcz podał do Kucharza stojącego tyłem do bramki, napastnik Grunwaldu podbił sobie piłkę i z woleja uderzył tuż pod poprzeczkę Rudaka. Było to jego pierwsze trafienie w tym sezonie. Chwilę później groźnie zaatakowali goście, ale strzał Pruski Bolik zdołał wybić na róg. Do przerwy oba zespoły mogły pokusić się o trafienia. Obok bramki uderzył Prusko a nad poprzeczką Ojczyk. Po drugiej stronie boiska niecelnie uderzał Maciongowski, a tuż przed zejściem do szatni minimalnie pomylił się Brzozowski.
Na drugą połowę goście wyszli pierwsi ale myślami byli jeszcze w szatni bowiem już po upływie 23. sekund miejscowi podwyższyli prowadzenie. Brzozowski z prawej strony boiska wyłożył piłkę w okolice 16. metra, gdzie nadbiegający Karcz technicznym uderzeniem zdobył również swoje pierwsze trafienie w sezonie. Goście nie mając nic do stracenia dokonali dwóch zmian stawiając na atak. Bliski gola był wprowadzony Zachara, próbował także Prusko ale bez powodzenia. U zielonych próbował Karcz, ale nie trafił w światło bramki, a uderzenie Kota na raty obronił bramkarz gości. W 73. minucie z wolnego minimalnie obok słupka uderzył Maciongowski, choć wielu kibiców widziało już piłkę w siatce. Piłka w końcu wpadła do sieci ale po drugiej stronie boiska. Prusko znalazł się w polu karnym i pewnym strzałem pokonał Bolika. Do końca spotkania bliżej trzeciej bramki byli gospodarze ale uderzenie z wolnego Brzozowskiego zatrzymało się na poprzeczce, a główkę Simona w doliczonym czasie gry zdołał obronić Rudak i wynik już się nie zmienił.
W następnym spotkaniu podopieczni trenera Teodora Wawocznego wybierają się do Dąbrowy Górniczej, gdzie zmierzą się z miejscowym Zagłebiakiem. Początek meczu w sobotę o godzinie 16.00.
|