Przed rozpoczęciem sezonu Teodor Wawoczny zapowiadał, że ambicje Grunwaldu Ruda Śląska sięgają czołowych lokat IV ligi, a - jeśli wiatry będą sprzyjać - nawet awansu. I choć 12 punktów straty do przewodzącego tabeli Górnika Wesoła o walce o 1. miejsce myśleć raczej nie pozwala, to prezes i jednocześnie trener rudzkiego klubu jest zdania, że Grunwald nadal ma o co walczyć. - Będąc po jesieni na 5. miejscu, nie możemy spasować. Co roku przecież mamy do czynienia z sytuacją, kiedy któryś z III-ligowców wycofuje się z rozgrywek. Dlatego musimy bić się o jak najwyższą pozycję, żeby potem nie pluć sobie w brodę - zauważa Wawoczny. To, czy jego drużyna zdoła swoją pozycję poprawić, zależy zaś w dużej mierze od spełnienia dwóch warunków. Pierwszym jest obsada bramki, która w ostatnich miesiącach przysporzyła rudzianom sporo problemów. - Gdyby zsumować punkty, jakie - w większości w końcówkach meczów - uciekły nam w wyniku błędów naszych golkiperów, uzbierałoby się 7 "oczek" - uważa Wawoczny. Nadzieję na pozbycie sie tego bramkarskiego kłopotu dał mu dopiero doświadczony Henryk Janosz, który jednak i tak dostanie konkurenta. Wybór padł na bramkarza z... Afryki. - Jesteśmy w trackie załatwiania formalności związanych z jego transferem - stwierdza Wawoczny, który chciałby też - i to drugi z warunków - zatrzymać dwójkę wypożyczonych z Ruchu Chorzów pomocników, Michała Brzozowskiego i Łukasza Maciongowskiego, liderów drużyny w rundzie jesiennej.

źródło: "Sport"

Komentarze: