Jarosław Bryś (trener Gwarka): - Mecz miał różne fazy. Raz przeważał Grunwald, raz Gwarek, ale sytuacji strzeleckich więcej miał Grunwald. Jak na tę klasę rozgrywkową popełniliśmy proste błędy i halembianie bardzo dobrze to wykorzystali. Z kolei błędy, które popełnił Grunwald, nie zostały przez nas wykorzystane. Myślę, że wynik, o tę jedną bramkę, jest zasłużony dla gospodarzy.
Teodor Wawoczny (trener Grunwaldu): - Do trzech razy sztuka, wreszcie udało się wygrać. W poprzednich meczach brakowało sytuacji bramkowych, a żeby wygrywać trzeba zdobywać bramki, a tych praktycznie nie mieliśmy, szczególnie w pierwszym spotkaniu. Natomiast dzisiaj wynik mógł być wyższy, ale sytuacje zmarnowali w I połowie Kot czy też Gruchalski. Przy stanie 2-1 Kot powinien obsłużyć współpartnera, Kucharza i byłoby 3-1. Grunwald był zawsze tym zespołem, który dużo strzelał, jednocześnie dużo tracił. W tej chwili w 3 meczach straciliśmy 2 bramki. Dzisiejszą straciliśmy przed końcem I połowy, gdy wykonywaliśmy rzut rożny. Zawodnicy za wszelką cenę chcieli zdobyć bramkę, a jak się okazuje, dwóch zawodników pozostawionych w tyle, to trochę za mało. Goście przeprowadzili skuteczną kontrę i było 1-0. Występ Porwika, nowego zawodnika Grunwaldu, oceniam nieźle, będzie potrzebnym zawodnikiem. Niewykluczone, że jeszcze do końca sierpnia kogoś załatwimy. Szukamy zawodnika, który byłby partnerem Kota w ataku. Zespół stać na wygrywanie meczów i wierzę, że będziemy w ścisłej czołówce.
Łukasz Stawowy (zawodnik Grunwaldu, strzelił bramkę wyrównującą i miał spory udział przy golu na 2-1): - Gra gości wyglądała poprawnie, grali dobrze piłką. U nas gra wyglądała bardziej walecznie, więcej akcji wyprowadzaliśmy. Goście wykorzystali jedną akcję i prowadzili 1-0. W II połowie sytuacja odmieniła się i była zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu. Przeważaliśmy, choć mogliśmy powiększyć przewagę bramkową. Przy bramce na 1-1 wyczułem, że bramkarz "wypluje" piłkę i ustawiłem się z prawej strony muru. Uderzyłem dobrze po długim rogu. Przy drugiej bramce Patryk Kucharz dobrze mnie wypatrzył, wyszedłem mu na prostopadłe podanie i wycofałem piłkę wślizgiem. Następnie odbitą futbolówkę zdołałem podać Patrykowi, która tam jeszcze się odbiła i Dariusz Kot głową zdołał wbić ją do bramki. Fajnie się złożyło, że Darek nie był na spalonym, gdyż zawodnik, który wykonywał ze mną wślizg został i bramka padła prawidłowo.
Rozmawiał: sw_franek i Leszek
|