Artur Minkina (trener Kamienicy): - Boli to, że szczególnie do przerwy przeważaliśmy, mieliśmy mnóstwo rzutów rożnych, bodaj kilkanaście, strzał w słupek do pustej bramki. Ten wygrywa, kto strzela bramki. W tyłach przydarzył nam się błąd, efektem - rzut karny i gol. Po przerwie Grunwald odpowiedzialniej rozgrywał już piłę i nas dobił. Szkoda naszego bramkarza, który doznał urazu kolana przy bramce na 2-0. Prawdopodobnie wyłączył się na dłużej. Boli porażka, remis może byłby sprawiedliwszy w tym meczu. Taka jest ta nasza kochana piłka, że wygrywa ten, kto strzela bramki, a ich nie traci. Rozmawiał: Leszek
Teodor Wawoczny (trener Grunwaldu): - To był pierwszy mecz, w którym przeciwnik w pierwszej części spotkania miał przewagę optyczną, momentami bardzo dużą. Dotychczas to my dyktowaliśmy tempo gry, mieliśmy przewagę, ale - jak wiemy - w ostatnich meczach ponosiliśmy wyłącznie niepowodzenia. Dzisiaj natomiast w drugiej połowie dominowaliśmy na boisku, co wynikało z tego, że więcej sił zostawiliśmy na drugą część gry. Goście powinni się cieszyć, że wówczas padła tylko jedna bramka. Wygraliśmy, chociaż uważam, że spotkanie z naszej strony było słabe. Liczą się jednak bramki. Wcześniej graliśmy dobrze, a goli nie było i traciliśmy punkty. Dzisiaj zagraliśmy słabo, ale za to zdobyliśmy punkty.
Wypowiedź dzięki uprzejmości tygodnika "Wiadomości Rudzkie"
|