Krzysztof Górecko (trener Szombierek): - Zagraliśmy zupełnie pozytywnie, uważam że nie byliśmy zespołem gorszym. W I połowie typowe szachowe piłkarstwo - ani z jednej, ani z drugiej strony nie było klarownych sytuacji. W drugiej połowie dość szybko strzelona bramka ustawiła mecz. Grunwald zdecydowanie grał już defensywnie, niech świadczy o tym fakt, że ich stoper wybijał bodaj z 10 razy do przodu piłkę, także jutro będą go nogi bolały, a szczególnie ta jedna. Od momentu bramki nasza przewaga była ogromna, niestety nieudokumentowana bramką. Gratuluję Grunwaldowi, wygrali mecz. O tę jedną bramkę byli lepsi i są liderem. Zdecydowanie możemy mówić o kryzysie Szombierek, jeśli w 3 meczach zespół zdobywa tylko jeden punkt, to gdzieś jest jakiś mały problem. Przed sezonem można było kalkulować, że na Grunwaldzie niekoniecznie da się wygrać, bo to solidny, dobry zespół, z wieloma bardzo fajnymi zawodnikami. Wydaje mi się, że z najlepszą kadrą w tej lidze. Nie ma w lidze chyba drugiego takiego zespołu, co ma tak dobrą i szeroką kadrę. Nasz zespół stworzyliśmy w zasadzie tydzień po rozpoczęciu ligi, bo po pierwszym meczu przyszło do nas 7 chłopaków, było nas bardzo mało, wiemy jakie były tego przyczyny. Gdzieś to teraz się odbija. Szczerze powiem, że dwa tygodnie bardziej poświęciliśmy na pracę nad motoryką, żeby wrócić do równowagi. Nie wyglądamy obecnie najlepiej. Mam nadzieję, że w trzech ostatnich meczach coś jeszcze ugramy.
Teodor Wawoczny (trener Grunwaldu): - Długo się zastanawiałem, jaką taktykę obrać na mecz z Szombierkami. Wszak w zespole bytomskim występuje Marek Kubisz, którego trenowałem w Szombierkach w 1995 roku. Wiadomo, że to zawodnik szalenie niebezpieczny, choć ma tylko 5 bramek na swoim koncie, wystaczy go chwilę zostwić i może być bramka. W ostatniej chwili zdecydowałem się, że nie będzie indywidualnego krycia i mówiłem, że kto strzeli w tym meczu bramkę, to wygra. Mamy podobne style - ani Szombierki ani Grunwald specjalnie nie grzeszą skutecznością strzelecką. Natomiast też dobrze oba zespoły grają w defensywie. Rzeczywiście moje słowa się potwierdziły. Udało nam się z kontry strzelić bramkę, aczkolwiek w 93. minucie po błędzie Lamliha Szombierki były bardzo bliskie strzelenia wyrównującego gola. Z przekroju całego spotkania jestem bardzo zadowolony jako trener, gdyż najważniejsze są punkty. Bramka padła po akcji rezerwowych - Dominik Śmiałkowski bardzo dobrze zagrał do Mateusza Dreszera, który huknął, jak z armaty. Obaj zawodnicy nie byli przewidziani do gry od pierwszej minuty, gdyż Śmiałkowski ostatnio dość długo nie trenował, a Dreszer nie jest w najlepszej formie. Gruchalski grał bardzo słabo w I części spotkania i zmuszony byłem dokonać zmiany. Z kolei Szczypior zszedł po 7 minutach drugiej odsłony z powodu urazu. Chciałbym podziękować kibicom Szombierek za bardzo dobre zachowanie na naszym obiekcie sportowym.
Nagrywał: sw_franek
|