Archiwum 2012


  Czadoblog: Piłka nożna leczy strach

"Służbowa delegacja to błogosławiony wynalazek. Zwłaszcza kiedy dotyczy szanownych małżonek. Delegacja tym razem sprawiła, że Czadoblog wreszcie mógł użyć sobotniego poranka we właściwy sposób, a nie na jakieś tam sprzątanie albo zakupy (ale cicho sza, nie mówcie jej o tym).

Kiedy w okolicy odbywa się mecz na szczycie, w dodatku grają drużyny o identycznych przydomkach, to trudno takie spotkanie przegapić. Grunwald Halemba wygrał dziś w Rudzie Śląskiej z Szombierkami Bytom w meczu na szczycie IV ligi. Starcie ''Zieloni'' vs. ''Zieloni'' (tym razem Szombry były zielone tylko symbolicznie:) oglądało dość dużo ludzi, na trybunach był na przykład ojciec naszego reprezentacyjnego napastnika, najsławniejszego wychowanka Grunwaldu. Jedynego gola strzelił z kolei syn jednego z najlepszych polskich bramkarzy początku lat 90. Szombry mogły wyrównać w doliczonym czasie gry po szczupaku Marka Kubisza, ale zabrakło szczęścia. Najbardziej rozbawił mnie bramkarz gospodarzy Mohamed Lamlih (Marokańczyk w Grunwaldzie to znak czasów), który w końcówce grał na czas w sposób wręcz niespotykany, jeszcze czegoś takiego nie widziałem:D

Po meczu zamknąłem się w klubowym pokoiku z charyzmatycznym prezesem i trenerem Grunwaldu, słynnym Teodorem "Wawą" Wawocznym, który był przecież także szkoleniowcem Szombierek i do dziś jest tam ceniony? Byłem ciekaw jakie plany ma Grunwald, który po zwycięstwie nad Szombrami został liderem grupy (być może - tak jak wczoraj Górnik - tylko na parę godzin, bo popołudniu kolejne mecze:)

Prezes "Wawa" wierzy w drużynę i stawia sprawę bez ogródek: chcemy awansować! Najbardziej szkoda mu Ferdita Veseljego (wbrew brzmieniu imienia i nazwiska to Polak), którego sprowadził przed sezonem i wiele sobie po nim obiecywał, ale ten w paskudny sposób złamał kość śródstopia i nie wiadomo czy w ogóle wróci do futbolu...

Swoją drogą wycieczka do Halemby była dla mnie powrotem do przeszłości. W latach 1997-2000 widziałem w Rudzie Śląskiej wiele meczów Grunwaldu, zwłaszcza na trzecim i drugim poziomie rozgrywek (m.in. słynny baraż z Polarem Wrocław). A ostatni raz na stadionie Grunwaldu byłem niespełna sześć lat temu, już z innego powodu. Miałem z tamtą wizytą związane wspomnienia, które chciałbym wyprzeć z pamięci.

Napisałem wtedy tekst pod tytułem "Piłka nożna leczy strach"
GW Katowice nr 274, wydanie z dnia 24/11/2006


Piłkarze Grunwaldu Halemba: - Nie można myśleć bez przerwy o kopalni, bo człowiek zwariuje. Wszyscy się boimy, ale nikt o strachu nie rozmawia. Po co? Na szczęście mamy piłkę

Fryderyk Duda i Henryk Janosz są górnikami kopalni Halemba. Zaczynają pracę o szóstej rano, a po szychcie kąpią się i przechodzą na drugą stronę ulicy - na boisko czwartoligowego Grunwaldu Halemba.

Pod stadionem węgiel już dawno wybrany. 36-letni Duda, w przeszłości obrońca pierwszoligowych Szombierek Bytom, jest w Grunwaldzie trenerem pierwszej drużyny, a 32-letni Janosz stoi na bramce. Obaj od kilku miesięcy pracują na poziomie 1060 metrów. Szczęściarze. Nie pracowali w chodniku, gdzie doszło do wybuchu metanu, choć zdarzało się, że wcześniej tam byli. We wtorek po szychcie solidnie trenowali. - W sobotę miał się odbyć ważny mecz z GKS-em Katowice w Pucharze Polski. Do wybuchu doszło, kiedy wracałem z treningu do domu. Włączyłem telewizor i zamarłem - mówi Duda.

Meczu nie będzie

Wczoraj przy wejściu do kopalni wisiał jeszcze plakat: "GKS Grunwald Halemba zaprasza na mecz z LKS Łąka. Kulturalny doping gwarancją sukcesu. Cena biletów 5 i 3 zł". Tamten mecz piłkarze zdążyli rozegrać w zeszłą sobotę. Był remis 0:0. Ten z Katowicami został odwołany zaraz po wypadku. - To straszne nieszczęście - wzdycha Grzegorz Kapica, jeden z najbardziej znanych piłkarzy z Rudy Śląskiej i król strzelców ekstraklasy sprzed ćwierć wieku.

Górniczy Klub Sportowy "Grunwald" Halemba jest starszy niż kopalnia - pod różnymi nazwami istnieje od 1920 roku. Za czasów PRL-u był na kopalnianym garnuszku, a wszyscy piłkarze mieli górnicze etaty. Wśród nich byli 55-letni dziś Roman Merczyk (cieśla górniczy) i jego rówieśnik, Marian Kasparek (spawacz). Obaj grali w Grunwaldzie w latach 70. Pierwszy był obrońcą, drugi bramkarzem. Dzisiaj mają górnicze emerytury, więc mnóstwo czasu poświęcają klubowi. Spotykamy się w skromnym, ale schludnym klubowym budynku. Merczyk jest kierownikiem drużyny, Kasparek masażystą. Rozedrgani, częstują kawą, papierosem.

Jorg zmarł po oparzeniach

- Za naszych czasów kopalnia nie była tak niebezpieczna. My pracowaliśmy na poziomie 380 i 525 metrów, gdzie jest bez porównania bezpieczniej, o metanie nigdy się nie myślało. Poziom 1000 osobiście w latach 70. otwierał Edward Gierek - wspomina Merczyk. Od tego momentu Halemba stała się jedną z najbardziej niebezpiecznych w kraju.

W klubie doskonale pamiętają poprzednią wielką katastrofę. W 1990 roku wybuch metanu spowodował śmierć 19 górników. Wśród nich był kombajnista Jerzy Bobrowski, w klubie znany jako "Jorg" albo "Podzim". Był napastnikiem w juniorach Grunwaldu, wyróżniał się silnym strzałem z prawej nogi. Przeżył wybuch, ale zmarł na skutek oparzeń w szpitalu w Siemianowicach.

Wczoraj Duda znów zjechał na poziom 1030. Widział zniekształcone zwłoki zmarłych kolegów, ale trudno mu o tym opowiadać. Wtorkowej katastrofy nie przeżył m.in. Krystian Sitek, 47-letni inżynier z Chorzowa - prywatnie kibic Grunwaldu i Ruchu. Merczyk i Kasparek spotykali go na meczach.

- Rodzina jest przerażona. Strach strachem, ale pracować trzeba. Teraz wszyscy się boimy, ale nikt o strachu nie rozmawia. Po co? To nic nie da. Ja na szczęście dzięki piłce mogę odetchnąć. Nie można bez przerwy myśleć o kopalni, bo człowiek zwariuje - mówi Duda.

Wczoraj o godz. 15 wyprowadził drużynę na trening. W środę piłkarze mieli wolne, więc były to pierwsze zajęcia po tragedii. Przez godzinę kopali piłkę na błotnistej murawie. Mówili mało, niektórzy milczeli. O czym tu mówić? Zawodników jest tylko jedenastu, nie wszyscy przyszli. Henryk Janosz zgłosił kontuzję pachwiny. Janosz i Duda to jedyni górnicy w drużynie. Reszta piłkarzy to uczniowie i studenci, bo klub z kopalnią nie ma już nic wspólnego. Musi utrzymywać się sam.

Paniówki w żałobie

Na liście zabitych górników jest 29-letni Arkadiusz Falkus. Na co dzień kopał piłkę w piątoligowym zespole Tempo Paniówki. - Grał na pozycji stopera, przez pewien czas był kapitanem naszej drużyny. Ostatnio występował raczej w rezerwach. Był dobrym kolegą mojego syna - mówi Józef Organiściok, prezes klubu z Paniówek. Falkus zostawił żonę i dwuletniego synka...

PS Henryk Janosz nadal jest w kadrze Grunwaldu Halemba.

PS1 A Omega powinna wrócić.

PS2 Na meczu była prawie stuosobowa grupa kibiców Szombierek. Zapewne po raz pierwszy od dawna musiała zostać użyta więc klatka na stadionie Grunwaldu. Jestem ciekawy czy taka fana jaką zaprezentowali bytomianie jest produkowana metodą chałupniczą czy fabrycznie? Z estetycznego punktu widzenia była zdumiewająca. Oświeci mnie ktoś?"

źródło: czado.blox.pl

Dodał: Leszek 25.10.2012 (Thursday) 19:55


[skomentuj] [wróć do newsów]


Komentarze:

Do tego newsa nie dodano jeszcze żadnego komentarza.
[skomentuj]


Powered by PsNews

Copyright by www.grunwald.elsat.net.pl
Strona istnieje od: 28.09.2002 r.
(Oficjalna od: sierpnia 2003 r.)