Trener Grunwaldu Teodor Wawoczny podsumował rundę jesienną oraz nakreślił plany na wiosnę.

- Czy jest Pan zadowolony z rundy?

Jak już to powiedziałem wcześniej, z punktów jestem zadowolony, ale mniej z miejsca zajmowanego w tabeli, bo mimo wszystko po cichu liczyłem na to, że będzie to pierwsze miejsce. Niestety, tak w sporcie bywa, jest dwóch godnych rywali: Górnik Piaski, który okazał się minimalnie lepszym zespołem na półmetku, a tuż za nami rywal, którego być może nie doceniałem - Concordia Knurów. Myślę, że nie ma powodów do narzekań, ale do przemyśleń, żeby zrobić wszystko, aby wiosna była jeszcze lepsza niż runda jesienna.

- Było parę takich spotkań, które nie do końca wyszły...

Oczywiście najbardziej będę pamiętał tę bolesną porażkę 1-5 na Concordii. Piłka nożna ma to do siebie, że nie zawsze lepszy musi wygrać i nie zawsze drużyna lepsza musi być w dobrej dyspozycji. Ten mecz w Knurowie rozpoczął się fatalnie, bo po stałych fragmentach gry straciliśmy jedną, drugą bramkę i wtedy to było widoczne, że w dniu kiedy niektórzy zawodnicy zaprezentowali słabszą formę, to będzie trudno o punkty. Knurowianie wygrali bardzo wysoko. Myślę, że ta wygrana tak zdopingowała gospodarzy, że dziś są w czubie tabeli.

- Jak wygląda sprawa kadry, będą jakieś zmiany po przerwie zimowej? Wiem, że parę zawodników jest na wypożyczeniu...

Jeden zawodnik Kamil Ciołek jest wypożyczony do końca roku i od stycznia powinien wznowić z nami treningi i jakiekolwiek jego wypożyczenie absolutnie nie wchodzi w rachubę. Jeśli myślimy poważnie o awansie, to kadra nie może być uszczuplona, kadra musi być powiększona o 2 zawodników. 19 zawodników to stanowczo za mało, aczkolwiek Grunwald jest zespołem, który wyróżnia się już od kilku lat pod względem dyscyplinarnym, zawodnicy łapią bardzo mało kartek, sędziowie pokazali nam żółte kartki zaledwie 18 razy jesienią. Kiedyś zespół Grunwaldu był najgorszy pod tym względem i to nie za faule, ale za dyskusje z sędziami. Piłkarz wychodzi na boisko, żeby grać, a nie po to, żeby dyskutować. Oprócz Ciołka, jeśli chcemy awansować, powinien jeszcze jeden zawodnik znaleźć się w kadrze, może dwóch.

- Na jakie pozycje konkretnie?

Na razie na to pytanie nie odpowiem, aczkolwiek wiem, ale nie chcę robić zamieszania. Chętnych na pewno będzie sporo. Jeśli w klubie wszystko jest uporządkowane, to piłkarze sami się pojawią, bo podobnie było już latem i wielu musiałem odmówić.

- Awans to plan, który musi być zrealizowany?

Chciałoby się awansować. Koszty między obecną III ligą, a IV są minimalne, a być może Grunwald więcej wydaje na utrzymanie klubu niż kluby III-ligowe. Gorzej będzie za 2 lata, kiedy zostały już zapowiedziane reformy i III liga będzie miała kształt 4 grup, czyli wrócimy do tego, co już dwukrotnie było realizowane.

- Są planowane jakieś sparingi?

Oczywiście, mamy zaplanowane w okresie przygotowawczym rozegranie kilku sparingów. Nie będziemy pracować inaczej niż w ostatnich dwóch latach, dlatego że ci zawodnicy są w jakimś sensie półprofesjonalistami i w jakimś sensie amatorami. Nie powinno czegoś takiego być, ale to ma miejsce; przepisy nie pozwalają na to, żeby amator otrzymywał wynagrodzenie, a zawodnicy skoro są profesjonalistami w świetle przepisów, to powinni pracować, jak profesjonaliści na treningu. Jest to nie do pomyślenia, bo oni pracują zawodowo. Gdybyśmy wzięli obciążenie odpowiednio większe, takie, które by gwarantowało powiedzmy awans do III ligi, to efekt sportowy byłby akurat odwrotny. Dlatego trzeba to wszystko zrobić z głową, żeby nie przedobrzyć, bo przedobrzyć można bardzo szybko, a na to żeby wrócić do punktu wyjściowego przy przetrenowaniu potrzeba nawet i 3 miesięcy. Odnośnie sparingpartnerów, to są zespoły dobrane odpowiednio, tzn. są 4 mecze z 3-ligowcami: będą sparingi z drugą drużyną Ruchu - z tą, z którą graliśmy w pucharze, będziemy grali z Piotrówką, z Leśnicą i z Rekordem, a reszta meczów, gdzieś 8-9, to będą zespoły 4-ligowe i 2 z klasy okręgowej.

Rozmawiała: Sandra Hajduk, Wiadomości Rudzkie.