Grunwald Ruda Śląska grał swój mecz z 22. kolejki dzień przed rywalami, bo Szymon Oswald w sobotę stanie na ślubnym kobiercu. O tym jak ważną postacią w zespole wicelidera I grupy IV ligi jest 21-letni zawodnik świadczy jego... trafienie na 2:0.
- Szymon na pewno swojego gola zadedykuje pani młodej, czyli swojej wybrance Dominice, a my jako drużyna te trzy zdobyte punkty potraktujemy jako prezent ślubny - mówi Marcin Soldak, bramkarz zespołu z Halemby, znany wcześniej z występów między innymi w GKS Tychy, a ostatnio w LKS Czaniec. - Przy okazji na pomeczowym spotkaniu musiałem się poddać staremu piłkarskiemu zwyczajowi i zrobiłem "wkupne". To, że mam 31 lat w niczym nie zmienia tradycji...
- Za wkupne najlepiej posłużyły chyba pana interwencje z pierwszej połowy. Było aż tak ciężko?
- Było. Przeciwnicy mieli przewagę i dwa razy byli blisko zdobycia bramki, ale udało się obronić. Na początku drugiej połowy po wolnym jeszcze poprzeczka była moim sprzymierzeńcem dlatego mogę być zadowolony z występu. O straconego gola nikt nie miał do mnie pretensji, bo strzał po naszej stracie piłki i kontrze, zakończonej uderzeniem z 16 metrów, był nie do obrony.
- Od kiedy jest pan w Grunwaldzie?
- Treningi w Halembie zacząłem dopiero na początku marca, 7 albo 8. Dlatego też w pierwszych dwóch meczach nie broniłem, bo trener i prezes w jednej osobie Teodor Wawoczny powiedział mi, że musi mnie lepiej poznać. Po remisie w pierwszej kolejce i porażce w drugim meczu dał mi szansę i od kiedy stanąłem między słupkami wygraliśmy czwarty mecz z rzędu.
- Mówicie w szatni o awansie?
- To jest oficjalnie nasz cel. Ja już mam za sobą awanse z GKS Tychy do IV ligi i z LKS Czaniec do III ligi więc wiem jak to smakuje i cieszę się, że znowu mogę grać o coś ważnego. Mamy jednak groźnych rywali, bo Górnik Piaski jest liderem, a Sarmacja mocnym startem w rundzie wiosennej pokazała, że też stać ją na wiele. Na razie runda się rozkręca, ale na finiszu będzie pewnie ciekawie.
- Zdrowie dopisuje?
- Mógłbym ponarzekać, bo na wtorkowym treningu nabawiłem się urazu nadgarstka, ale ja jestem "starej daty" i takie kontuzje nie eliminują mnie z gry, choć pewnie niejeden bramkarz młodego pokolenia wziąłby L-4 na dwa tygodnie. Ja tylko wspomniałem trenerowi, że trochę boli, ale o rezygnacji z gry nawet nie pomyślałem. Taki już mam charakter...
źródło: sportowasilesia.com
|