2. kolejka - IV liga grupa II - Sezon 2004/2005 - 14.08.2004r. godz. 17.00


Koszarawa Żywiec

 
          
  


3-0
(3-0)


Grunwald Ruda Śląska

  
         

 

1-0 Kuś, 11 min.
2-0 Socha, 16 min.
3-0 Socha, 39 min. (głową)

Widzów: 300

Sędziowie: Krzysztof Bernaś - Artur Grzelek, Sławomir Maroń (Sosnowiec)

Żółte kartki: Krajanowski (33. faul), Kuś (57. niesportowe zachowanie), Sobiech (69. faul)

Składy:
 

KOSZARAWA:

Nowak
Pindel (M)
Żak
Kuś

Kołodziej (M)    (90. Mrowiec)
Augustyniak (kapitan)
Matras
Gadomski    (60. Marszałek)
Kolisz    (90. Dzierżenga)
Wramba (M)    (81. Stolarczyk (M))
Socha

Rezerwa:
Szymala




Trener: Marek Piotrowicz

GRUNWALD:

Katreniok
Krajanowski

Duda (kapitan)
Chołuj
Szpoton
Altman (M)
Zajdel
Sobiech (M)

Łuszczek
Kawaler    (37. Bujny    66. Dąbrowski)
Grzybek

Rezerwa:
Janosz
Beck (M)
Gomoluch (M)
Lorens

Trener: Teodor Wawoczny

(M) - Młodzieżowiec - piłkarz z rocznika 1984 lub młodszy

Statystyki meczowe:


KOSZARAWA



GRUNWALD

 17  (7 + 10)

strzały

 03  (2 + 1)     

 (4 + 4)

strzały celne

   0(0 + 0)       

 (3 + 6)

strzały niecelne

   0(2 + 1)       

 (3 + 4)

rzuty rożne

   0(2 + 1)       

 

 Objaśnienie: Razem (I połowa + II połowa)

Relacja:

W sobotnim spotkaniu Grunwald uległ w deszczowym Żywcu Koszarawie 0-3, choć mógł jeszcze wyżej. Żeby myśleć o dobrym wyniku, trzeba też czymś straszyć z przodu, a tego zabrakło. W całym spotkaniu Grunwald oddał na bramkę Dariusza Nowaka zaledwie trzy strzały w wykonaniu Grzybka (słupek), Szpotona (bramkarz złapał piłkę zmierzającą obok bramki) i Altmana (wysoko nad bramką). Ten ostatni zdobył nawet bramkę w 78. minucie po rzucie wolnym Jarosława Zajdla, jednak sędzia nie uznał bramki, gdyż wcześniej dopatrzył się faulu Tomasza Szpotona na jednym z rywali.
Przed spotkaniem i tak już mokra i śliska murawa została ponownie nawodniona przez deszcz, który zresztą towarzyszył piłkarzom przez większość meczu.
Do końca nie był pewny występ Mariusza Kawalera. Dopiero po rozgrzewce i po konsultacjach z masażystą i trenerami zdecydowano, że zagra. Od początku spotkania piłkarze Koszarawy ruszyli do ataku. Trzy razy napastnicy gospodarzy znaleźli się w dogodnych sytuacjach, raz nawet strzelili gola, ale wcześniej za każdym razem byli na pozycji spalonej. W 11. minucie po wrzucie z autu na polu karnym Grunwaldu powstało zamieszanie. Jednemu z zawodników Koszarawy udało się wślizgiem podać do Tomasza Kusia, a ten z narożnika pola karnego trafił w samo okienko bramki bezradnego w tej sytuacji Krystiana Katrenioka. Pięć minut później golkiper Grunwaldu wyciągnął piłkę z siatki po raz drugi. Na prawej stronie Łukasz Matras na współ z Marcinem Gadomskim rozklepali Mariusza Kawalera i ten pierwszy, będąc w polu karnym, zagrał wzdłuż bramki, a tam z najbliższej odległości Bartłomiej Socha wepchnął piłkę do siatki. W 25. minucie po rzucie rożnym Grzegorza Kolisza pozostawiony bez opieki Łukasz Matras strzelił głową bardzo niecelnie. Dwie minuty później przed "szesnastką" piłkę otrzymał Michał Grzybek i po indywidualnej akcji trafił piłką w słupek. Był to pierwszy strzał Grunwaldu w meczu. W 31. minucie niewiele zabrakło z rzutu wolnego Grzegorzowi Koliszowi, po strzale którego piłka o centymetry minęła poprzeczkę. Chwilę potem po wrzutce Tomasza Kusia Bartłomiej Socha wślizgiem z 5 metrów trafił w Katrenioka. Jednak w 39. minucie bramkarz Grunwaldu nie miał tyle szczęścia. Łukasz Matras wrzucił piłkę na 15. metr na Bartłomieja Sochę, który głową uprzedził Damian Krajanowskiego i próbującego interweniować bramkarza Grunwaldu.
W 37. minucie boisko na skutek kontuzji opuścił Mariusz Kawaler, który może i dotrwałby do końca meczu, ale parę minut wcześniej po starciu z piłkarzem Koszarawy nadwyrężył i tak nie do końca zaleczoną kontuzję. Zastąpił go Albert Bujny, który tego spotkania także nie będzie mile wspominał. W 66. minucie z rozbitą głową udał się do szpitala, gdzie złożono mu cztery szwy.
Po przerwie gospodarze nie ograniczyli się do pilnowania wyniku, ale dalej próbowali zdobywać bramki. Na przeszkodzie stawał im albo Krystian Katreniok (w 72. minucie po potężnym strzale z 25 metrów Tomasza Kusia zdołał sparować piłkę, a trzy minuty później "główkę" Rafała Marszałka wybił na róg) albo nieskuteczność zawodników (w 51. minucie Piotr Pindel z 5 metrów strzelił nad bramką, a w końcówce meczu obok bramki strzelali Kuś i Damian Stolarczyk).

Powiedzieli po meczu:
Marek Piotrowicz (trener Koszarawy): - Zespół zrealizował to, co chciałem - zwyciężył, zagrał z tyłu na zero, to cieszy. Na pewno martwią niewykorzystane sytuacje, których było dosyć dużo. Myślę, że mecz był do przyjęcia.

Teodor Wawoczny (trener Grunwaldu): - Zostaliśmy zaskoczeni agresywnością gospodarzy, która spowodowała, że nasi zawodnicy pogubili się już od pierwszych minut. Zaczęło się od niefortunnego błędu Altmana, który zamiast wybić daleko piłkę poza pole karne, to kopnął ją na odległość kilku metrów i z tego padła pierwsza, zresztą piękna bramka, w samo okienko. Druga bramka to efekt ślamazarności Kawalera, który nie upilnował przeciwnika, a trzecia to ewidentny błąd bramkarza, który nie miał prawa wychodzić do tej piłki, mimo że działo się to w polu bramkowym, ponieważ był tam nasz obrońca i napastnik Koszarawy. Piłka była zbyt nisko bita, żeby Katreniok mógł do niej dojść. W ten sposób doszło do nieporozumienia i z tego padła bramka. W drugiej połowie było bardziej agresywne krycie, ale przeciwnik założył sobie prawdopodobnie grę z kontry. Większa agresywność z naszej strony nie pozwoliła do stworzenia sytuacji bramkowych. Szkoda, bo była dzisiaj okazja na bramkę, którą zresztą strzelił Altman, jednak wcześniej był faul Szpotona na obrońcy gospodarzy i sędzia słusznie tej bramki nie uznał. Gramy w tej chwili tak, jak potrafimy. Brakuje napastników, którzy by mogli cokolwiek zdziałać. Ci, którzy grają w napadzie, grają tam z konieczności, ponieważ lepszych nie ma. Na pewno nie nadają się do gry na poziomie IV ligi. Zresztą dwa mecze i zero bramek, zero zagrożenia w trakcie meczu, to już o czymś świadczy. Będzie nam trudno wygrywać mecze, ale taka będzie po prostu jesień, nieciekawa dla Grunwaldu. Myślę, że zimą zdążymy to wszystko poukładać, pozmieniać. Aż prosi się o kilku zawodników, którzy zastąpiliby Kasprzyka bądź Gielzę.

relacja - leszek