8. kolejka - IV liga grupa II - Sezon 2005/2006 - 25.09.2005r. (niedziela) godz. 16.00


Pasjonat Dankowice 

        (8. miejsce)            

  


1-2
(1-0)


     Grunwald Ruda Śląska

                 (4. miejsce)

 

1-0 Stawowczyk, 14 min. (po podaniu Bieszczada)
1-1
D.Sobiech, 63 min. (po podaniu Kasprzyk
a)
1-2
Tokarz, 84 min. (po podaniu Łuszczk
a)

100. mecz w I zespole Grunwaldu rozegrał Tomasz Szpoton.

Widzów: 150

Sędziowie: Piotr Święs - Sebastian Daniluk, Krzysztof Palej (Rybnik)

Żółte kartki: Grabowiecki (28. faul), Pokusa (65. faul), Karcz (72. faul), Krajanowski (79. faul), Tomala (90. próba wymuszenia rzutu karnego)

Składy:

PASJONAT:

Arkadiusz Czmok
Tomasz Bieroński
Artur Bieroński
Łukasz Grabowiecki (M)
Krzysztof Sikomas
Damian Pokusa
Andrzej Tomala (kapitan)
Arkadiusz Bieszczad
Mateusz Śleziak
Rafał Stawowczyk
Przemysław Stasica (M)    (62. Robert Hadwiczak (M))

Rezerwa:
Dawid Grzywa
Wojciech Lisewski (M)
Grzegorz Sikora
Jakub Adamowicz (M)

Trener: Janusz Marzec


GRUNWALD:

Henryk Janosz
Radosław Chołuj    (26. Damian Krajanowski
)
Tomasz Szpoton
Tomasz Jarczyk (M)
Michał Kusiak
Szymon Łuszczek
Mateusz Karcz

Dariusz Sobiech (M)
Sebastian Starowicz    (81. Marek Tokarz)
Sebastian Jurok    (59. Jarosław Zajdel) 
Tomasz Kasprzyk (kapitan)

Rezerwa:
Maciej Klimek (M)
Łukasz Altman
Damian Starowicz (M)
Damian Kroczek

Trener: Ryszard Stondzik
Asystent: Fryderyk Duda


(M) - Młodzieżowiec - piłkarz z rocznika 1985 lub młodszy (w sezonie 2005/2006 w zespołach IV ligi w każdej jedenastce musi grać 2 młodzieżowców)

Statystyki meczowe:


  PASJONAT



   
GRUNWALD   

(6 + 3)

strzały

21  (11 + 10)

(4 + 1)

strzały celne

10  (4 + 6)   

(2 + 2)

strzały niecelne

11  (7 + 4)   

(3 + 3)

rzuty rożne

(3 + 4)   

 

 Objaśnienie: Razem (I połowa + II połowa)

 

Relacja:

                                                 "Sport": Bez premii za zwycięstwa
IV liga śląska:
Utrzymali się w IV lidze w barażach, żeby ruszyć do walki o awans.
Zakończenie poprzedniego sezonu było dla kibiców Grunwaldu Halemba bardzo nerwowe. 13. miejsce w II grupie IV ligi śląskiej zajęte przez zielono-białych oznaczało konieczność dodatkowych gier w walce o utrzymanie. Porażka 1-6 w barażu z AKS Mikołów sprawiła, że nawet najwierniejsi sympatycy klubu prowadzonego przez prezesa Teodora Wawocznego zaczęli wątpić. Ale w decydujących bojach z Szombierkami zawodnicy z białą gwiazdą na piersiach zmietli z boiska swoich przeciwników. Zwycięstwa 6-0 u siebie i 3-0 Bytomiu oznaczały... początek wypływania na powierzchnię.
Odbicie się od dna było na tyle skuteczne, że dzisiaj podopieczni Ryszarda Stondzika są na drugim miejscu w tabeli i coraz głośniej mówi się o nich: "kandydaci do awansu do III ligi".
- Z tym awansem to na razie nie przesadzajmy - mówi Teodor Wawoczny. - W tej chwili gramy o jak najwyższe miejsce w tabeli i cieszymy się, że jesteśmy tak wysoko. Ale mierzymy siły, to znaczy pieniądze, na zamiary i stawiamy sprawę w ten sposób: jeżeli uda się nam zdobyć środki, a to się okaże może nawet w najbliższych dniach, to zaatakujemy! Wzmocnimy skład. Pomyślimy o powrocie na trzecioligowe boiska.
Spodziewany przypływ gotówki do klubowej kasy związany jest ofertą Grunwaldu dotyczącą sprzedaży gruntów. Póki co jednak piłkarze z Halemby wygrywają mecze nie licząc na premie za zwycięstwa.
- Wygrywamy dla satysfakcji - wyjaśnia kapitan Tomasz Kasprzyk. - Każdy ma swoją indywidualną umowę, w której określona jest wysokość miesięcznego wynagrodzenia. O premiach za zwycięstwa porozmawiamy jak już w klubie będą pieniądze. Na razie jest znakomita atmosfera i to dodaje nam sił. W meczu z Pasjonatem musieliśmy się naprawdę solidnie napocić, żeby zdobyć komplet punktów. Na początku spotkania straciliśmy gola, a potem z trudem odrabialiśmy straty i walczyliśmy o zwycięstwo do ostatnich sekund. Schodząc z boiska czułem się tak zmęczony jakbym rozegrał trzy spotkania.
Wybrany latem przez kolegów na kapitana Tomasz Kasprzyk miał w Dankowicach swój udział w wyrównującym golu. Po zagraniu piętą wprowadzonego ledwo co na boisko Jarosława Zajdla nazywany w Halembie "Nakatą" napastnik wbiegł z piłką w pole karne i dokładnym podaniem obsłużył Dariusza Sobiecha, który dopełnił formalności. Drugi gol był także przykładem na "nos trenera". Tym razem Marek Tokarz, 3 minuty po wejściu na murawę, po podaniu Szymona Łuszczka, pokonał Arkadiusza Czmoka ustalając wynik spotkania.
W ostatniej minucie doliczonego czasu gry po starciu Andrzeja Tomali z Tomaszem Szpotonem w polu karnym sędzia Piotr Święs gwizdnął i ruszył biegiem w kierunku "wapna". Goście zamarli. Po chwili jednak odetchnęli z ulgą, bo arbiter dobiegł do piłkarza Pasjonata i ukarał go żółtą kartką za symulowanie. Za tę decyzję najbardziej dostało się... Teodorowi Wawocznemu.
- Kibic ma swoje prawa - skomentował epitety Teodor Wawoczny. - A ja mam... satysfakcję, że wygraliśmy kolejny mecz. Po wywalczeniu utrzymania w IV lidze praktycznie nie zmieniliśmy zespołu, bo przyjście Marka Tokarza w miejsce odchodzącego Tomasza Twardawy to jedyna roszada. Nie wydawaliśmy latem pieniędzy na transfery, bo po pierwsze mieliśmy dobry skład wzmocniony przed rundą wiosenną, w której ratowaliśmy się przed spadkiem, a po drugie nie wolno nam było zadłużać klubu. Jego majątek wyceniony jest na dziesiątki milionów złotych i musi być w tej chwili czysty. Toczy się bowiem poza boiskiem gra o bardzo wysoką stawkę i jeżeli ją wygramy, na murawie zaczniemy boje o wyjście z piłkarskiego zaścianka.
Urodzinowe prezenty
Obrońca Grunwaldu
Tomasz Jarczyk miał w niedzielę 20. urodziny. Prezes klubu z Halemby Teodor Wawoczny jest dokładnie 37 lat starszy. Obaj zwycięstwo 2-1 w Dankowicach potraktowali jako najlepszy prezent urodzinowy. Prezes postawił drużynie po meczu po piwie, a na poniedziałek zaplanował urodzinowe przyjęcie po treningu.
/relacja: "Sport"/

dodał - leszek